
Wczorajszy dzień spędziliśmy w aucie, kilkanaście godzin w podróży, pięknie odśnieżona autostrada posypana solą i zamarznięty płyn w spryskiwaczu...nikt nie powiedział, że będzie łatwo :)
Na szęście cała reszta poszła gładko: nasza rezerwacja w hotelu była aktualna, pokój miał cudny widok z okna na jeden z alpejskich szczytów, a turniej rozgrywany był w jednym z najpiękniejszych miejsc jakie widzieliśmy - pałacu zbudowanym dla cesarzowej Sissi.
We Włoszech spędziliśmy jeszcze dwa dni - wykłady, lekcje tańca... i czas do domu.
KILKA WOLNYCH DNI, CHWILA ODDECHU I RELAKSU !!!
Ps. Dobra wiadomość - odmarzły nam spryskiwacze :)))
<---- PRZED UMYCIEM
PO UMYCIU ---->